Songkran to święto w Tajlandii, w którym celebruje się nadejście nowego roku tajskiego. Trzynastego kwietnia, w samym środku najgorętszego miesiąca w Tajlandii, zaczyna się tradycyjny Nowy Rok. Obchody trwają trzy dni, łącznie z czternastym i piętnastym dniem miesiąca i są wyjątkowo huczne.
Przez wspomniane trzy dni trwa wielka uliczna impreza mająca na celu okazanie jak największej radości podczas końca i początku Nowego Roku. Tajowie mają w zwyczaju spędzać to święto wspólnie z rodzinami oraz znajomymi, jednak nie znajdziemy tu za wiele spokojnego czasu przeznaczonego na wspólne życzenia i postanowienia noworoczne, chyba że przez trzy dni nie będziemy wychodzić z domu. Zamiast tego możemy zostać całkowicie przemoczeni do suchej nitki, wiele razy. Biorąc udział w masowych ulicznych obchodach, każdy uczestnik wie, na co tak naprawdę się pisze – na największą bitwę wodną w swoim życiu. Ale zacznijmy od początku.
Nazwa Songkran pochodzi od słowa saṃkrānti pochodzącego z sanksrytu i oznaczającego dosłownie astrologiczne przejście lub przejście gwiazd. Jest to drobne zapożyczenie od nazwy indyjskiego święta Makar Sankranti, celebrującego nadejście plonów w styczniu. Tradycyjnie rozpoczęcie obchodów jest wiązane z wejście słońca w zodiakalny znak Barana, według astrologii indyjskiej. Wpływ wschodniej astrologii nie ogranicza się tylko i wyłącznie do nazwy – tajscy znawcy tej sztuki przewidywania tego dnia tworzą horoskopy przepowiadające dobrobyt w ekonomii oraz plonach.
Krótki etymologiczny wstęp jednak nie do końca może dobrze wyjaśnić skąd w obchodach Songkran na pierwszym miejscu jest zawsze wspominana bitwa wodna. Otóż w tradycji buddyjskiej bardzo ważną rolę ma ceremonia ablucji, czyli obmywania wodą stóp Buddy. Wierni biorący udział w ablucjach, bardzo często oblewają wodą też samych siebie, co ma na celu zmycie wszelkich grzechów, złych uczynków lub nawet uwolnienie od niedobrych duchów, prześladujących żywych. Według tajskich wierzeń absolutnie każdy musi zostać oblany, wyłączając z tego jedynie mnichów oraz najstarszych.
W praktyce, w dzisiejszych czasach sprowadza się to do udziału w najbardziej szaleńczej, gorącej i intensywnej wersji śmigusa dyngusa jaką można przeżyć. Wodą polewają się na ulicach absolutnie wszyscy, a Ci którym to nie w smak muszą zostać w zamknięciu przez okrągłe trzy dni. Na ulicach tajskich miast pojawiają się tłumy ludzi uzbrojonych w pistolety na wodę, wiadra, węże ogrodowe czy nawet mini armatki wodne. Skala obchodów jest tak wielka, że na nadejście Songkran przyjezdni często otrzymują rady i ostrzeżenia jak uniknąć najbardziej intensywnych przeżyć związanych z przemoczeniem. Przykładów jest wiele, jednak te, które zobrazują kulturę tego święta jest kilka – przede wszystkim należy unikać pick-upów oraz ciężarówek wyposażonych w beczki z lodem i wodą, często sprzęgniętych z armatkami wodnymi, nie należy pod żadnym pozorem wsiadać do małych i powolnych środków transportu, takich jak tuk-tuk oraz nie spacerować w pobliżu kanałów z wodą, która często do oblewania jest pompowana bezpośrednio z nich.
Wspominałem o tym, że niewiele się znajdzie czasu znajdzie na odpoczynek w zadumie i z rodziną, jednak nawet w tym całym szaleństwie, Tajowie poświęcają chwilę na odwiedzenie swoich krewnych (zwłaszcza starszych) i okazanie im szacunku w rytuale, który nazywa się Rod Nam Dum Hua. Jest to bardzo delikatna wersja ablucji, sprowadzająca się do polania symboliczną ilością wody z dodatkiem jaśminu lub róż rąk lub stóp najstarszych członków tajskich rodzin. Oprócz tego składają dary oraz kwiaty w lokalnych świątyniach buddyjskich.
Na spotkanie z tajską kulturą zapraszamy do salonów masażu tajskiego ThaiSun, gdzie również będzie obchodzony Songkran, jednak w nieco spokojniejszy, mniej spektakularny sposób. Symboliczne polewanie wodą nie zaburzy atmosfery relaksu i spokoju sprzyjającej korzystaniu z masaży, a tajskie masażystki chętnie opowiedzą o własnych przeżyciach tego wyjątkowego święta. Zapraszamy.
Zapraszamy po więcej informacji na stronę: www.thaisun.pl