Czasami bywa tak, że nasz samochód odmawia posłuszeństwa. Jeździliśmy jak zawsze, aż tu nagle jeden podzespół za drugim zaczyna się psuć, a nasze auto z pojazdu bardzo bezawaryjnego zmienia się w skarbonkę bez dna. Podobnie rzecz ma się, kiedy kupujemy auto używane. Poprzedni właściciel twierdził, że nic mu się nie psuło, a my musimy naprawiać wszystko. Czy nas oszukał? Dlaczego samochody się psują? Dlaczego jedne marki mają opinię bezawaryjnych a inne wręcz przeciwną?
Konstrukcja silników
Jak zapewne wiemy, istnieją dwa główne rodzaje silników spalinowych: benzynowy (o iskrowym zapłonie) i diesel (o samoczynnym zapłonie). Jest to jednak jedynie główna idea działania. Każdy z producentów organizuje linię produkcyjną i projektuje podzespoły na własny rachunek. Często zdarza się tak właśnie, że w silnikach jest jakaś wada ukryta albo słaby punkt, który objawia się dopiero po kilku latach użytkowania i dodatkowo powodować może inne awarie. Takim słabym punktem może być np. turbina w silnikach TDI albo termostat w Alfie Romeo z silnikiem JTD. O tyle, o ile w TDI awaria turbiny jest oczywistym prowodyrem poważnych uszkodzeń silnika, tak w Alfie nieraz jeździ się z niewłaściwą temperaturą przez ponad 100 tys. km. A niedogrzanie silnika (woda wg instrukcji powinna osiągać między 86 a 93 stopnie Celsjusza) może powodować niewłaściwy obieg oleju, zwiększone spalanie, niewłaściwą pracę łożysk i inne. A to powoduje również uszkodzenia turbiny, lanie wtryskiwaczy, zacieranie się silnika i wyrabianie się panewek. Niczego nie świadomy kierowca często leczy objawy, zamiast zająć się przyczyną. A przy takim podejściu samochód będzie zawsze skarbonką bez dna.
Zaniedbania użytkowników
Większość silników ma te same podzespoły, jednak są one inaczej skonstruowane w zależności od modelu. Każde auto, każdej marki ma np. rozrząd. Jedne modele będą miały rozrząd niezależny, inne łańcuchowe, jeszcze inne na pasku. Każdy z producentów podaje jednak przedział (niezależnie od tego czy kupujemy rozrząd oryginalny, czy zamiennik), w jakim należy zadbać o wymianę rozrządu. Zwykle jest to 4 lata, lub 80 tys. przejechanych kilometrów. Zdarzają się jednak marki rozrządów, które sugerują wymianę po 60 tys. km a inne powyżej stu. Kierowca zwykle przejmuje się rozrządem, kiedy pojawi się adekwatna dla jego awarii kontrolka albo kiedy pasek rozrządu spadnie i doprowadzi do poważnych uszkodzeń silnika. Po tak sporych uszkodzeniach i naprawach możemy nigdy nie odzyskać dawnej sprawności i jakości silnika.
Podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o ogumienie. Wielu kierowców jeździ – o zgrozo – na nawet 10 letnich oponach. Nie mają one właściwości amortyzujących, więc narzekają potem ludzie na ciągłe awarie zawieszenia.
To samo tyczy się wspomnianego termostatu w Alfie. Kierowcy nie wiedzą, że wskazówka temp. wody powinna po rozgrzaniu być na 90 stopniach i tak jeżdżą. Narzekają potem, że Alfa się psuje (a termostat to tylko najprostszy przykład).
Tak więc dbajmy o nasze auta należycie, a odpłacą się tym samym. Nie bójmy się zainwestować w dobry olej we właściwym czasie, lepsze klocki hamulcowe, czy konserwacje podwozia. Wymieniajmy drobnostki od razu, a unikniemy większych awarii w późniejszym czasie. Powodzenia!